Gdybym miał piersi to bawiłbym się nimi godzinami. Słyszałam już ten tekst od wielu facetów, czasem także w amerykańskich komediach. Kobiecy biust to w naszej świadomości symbol seksu. Tak się składa, że także symbol macierzyństwa.
Te dwa spojrzenia przeplatają się w naszym życiu oraz w mediach na co dzień. Nie tylko mężczyźni są skupieni na naszych dekoltach, także my same – a przynajmniej wiele z nas – poświęca piersiom własnym i cudzym dużo uwagi. Ja w każdym razie na pewno tak mam, dlatego postanowiłam kilka wpisów na blogu poświęcić tej części kobiecego ciała.
Dziś skupię się na ich wyglądzie, później wezmę na tapetę ich rolę w seksie, także w kontekście dojrzewania i macierzyństwa. Choć tak naprawdę te wszystkie aspekty są ze sobą powiązane.
Ideał nie istnieje
„Idealne piersi to piersi wystylizowane. Można je podkreślać lub tuszować, wedle pragnienia właścicielki”, pisze Natalie Angier w książce „Kobieta. Geografia intymna”. Nie chcę tu jednak pisać o ideałach, które zresztą zmieniają się z pokolenia na pokolenie i z kraju na kraj.
Tym, co w biustach najfajniejsze jest ich różnorodność. Życie w USA czy Brazylii musi być dla amatorów i amatorek piersi w różnych kształtach i rozmiarach nieznośne – te państwa przodują w liczbie wszczepianych implantów. U nas jest dużo bardziej naturalnie – szybki przegląd fotek na erotycznych portalach wystarczy, żeby się o tym przekonać. Znajdziemy tam zdjęcia piersi niewielkich, leciutko opadających w dół, są duże biusty z okazałymi sutkami, leniwie spoczywające na zaokrąglonych brzuchach, są fotografie piersi małych, „sportowych”, są zdjęcia kobiet, których jedna pierś bardzo różni się od drugiej – wielkością i kształtem.
Wszystkie te fotki dostają dużo pozytywnych komentarzy. Jak się okazuje panowie niekoniecznie gustują tylko w jędrnym „C”, choć wielka popularność bielizny korygującej i staników typu push-up z gąbkowymi wkładkami jakoś u nas nie spada.
Są dziewczyny, którym natura podarowała mały biust i starają się to zakamuflować nosząc różne wypełniacze. Super, jeśli tak robią, czując się dzięki temu po prostu lepiej i atrakcyjniej. Pytanie, czy u części z nich nie jest to obawa przed oceną ze strony otoczenia, że taka „bez biustu” to nie kobieta, chłopczyca jakaś? Pamiętam dobrze czasy szkolne, gdy najpierw ciężko miały te uczennice, którym najszybciej urosły piersi, a potem prześladowane były te, które były „płaskie jak deska”. Kobiety hojnie obdarzone przez naturę też nie mają łatwo – nawet nosząc golfy zwracają na siebie uwagę, szczególnie mężczyzn. Regularnie docierają do nich niewybredne komentarze.
W staniku czy bez?
Dumne noszenie biustu w mini lub maxi rozmiarze wymaga w Polsce odwagi, podobnie jak chodzenie bez biustonosza. Z jednej strony na każdym kroku mamy tzw. „szczucie cycem” w reklamach (pamiętam jak przez długi czas mijałam solarium z dużym zdjęciem półnagiej kobiety w witrynie). Z drugiej strony pojawienie się jakiejś celebrytki w telewizji czy na czerwonym dywanie bez stanika niezmiennie wywołuje poruszenie na portalach plotkarskich. Ostatni taki przypadek, a właściwie lektura komentarzy pod wpisem o występie Ewy Chodakowskiej w śniadaniówce TVN bez biustonosza skutecznie zastąpiła mi poranną kawę. Internauci i internautki rzucili się na instruktorkę fitnessu:
„Zwróciła na siebie uwagę nie inteligencją czy umiejętnościami a głupotą”, „Przychodząc do telewizji tak ubrana miała jeden cel – żeby o niej mówić. I tylko to jej wyszło”. Bo przecież kobieta nie może ot tak, po prostu wyjść z domu bez górnej części bielizny – na pewno postawiła sobie za cel prowokację i zdobycie popularności. Spójrzmy jednak z drugiej strony – może po prostu było jej tak wygodnie? A jeśli nie miała ochoty zakładać stanika? A może zwyczajnie nie nosi staników?
Męczy mnie ta biuściarska hipokryzja. W sprzedaży są nawet specjalne naklejki na sutki (w kształcie kwiatuszków…) nazywane przez producentów „plasterkami skromności”. Naklejasz sobie coś takiego na ciało wychodząc bez biustonosza. Efekt – widać, że pod ubraniem masz nagie piersi, ale bez sutków, coś jak kosmitka. Nie kupuję tego. Nie uważam chodzenia bez stanika za przejaw braku skromności, bo moim zdaniem fakt posiadania piersi nie jest powodem do wstydu.
Piersi w czasie (i po) ciąży
Momentem krytycznym w sferze akceptacji swego ciała jest dla wielu kobiet ciąża i karmienie. Rozmawiałam na ten temat z Pamelą Kucińską , doulą (to taka kobieta, która wspiera ciężarną w jej doświadczeniu ciąży, porodu i karmienia) i mamą dwójki dzieci. Z jej doświadczenia wynika, że dziewczyny w ciąży mają często obawy, co będzie z ich ciałem po porodzie i wykarmieniu potomstwa. Martwią się, zamiast skupiać się na tym, że przechodzą piękną metamorfozę. Typowo w tym czasie biust się zmienia – w opinii większości przyszłych mam i ich partnerów – na lepsze.
Kucińska wyjaśnia, że nie każda kobieta musi w ciąży zmieniać staniki na kilka rozmiarów większe, ale przyznaje, że u większości dziewczyn piersi stają się pełniejsze, bardziej krągłe. – Faceci żartują sobie nawet, że to najlepszy czas, bo ich partnerka ma wreszcie naprawdę duży biust – mówi Pam.
Dodaje, że rezygnacja z karmienia lub skracanie go nie ma specjalnego wpływu na powrót do dawnego kształtu piersi, bo zmiany zachodzą przede wszystkim w trakcie ciąży i po porodzie, gdy pokarm nieubłaganie zaczyna napływać. Mamy, z którymi do tej pory pracowała, na ogół przestają w tym momencie skupiać się na swoich kształtach i całą uwagę poświęcają dziecku i jego potrzebom.
Dopiero po przejściu na karmienie pokarmem stałym zaczynają się niespodzianki i odżywają niepokoje. – To ciekawe, że u niektórych matek biust po tym wszystkim zostaje już w nowym, większym rozmiarze – zauważa Pamela. Te, które jednak dostrzegają znaczące zmiany – w ich mniemaniu na gorsze – powinny uświadomić sobie, że kierujemy się niesprawiedliwymi kanonami piękna, w których kobiety-matki są nieobecne lub ich ciała są wyidealizowane – podsumowuje.
A może implanty?
Zgadzam się, samoakceptacja, plus w idealnej wersji nieustająca adoracja ze strony partnera lub męża, to dobry kierunek. Ale nie jedyny. Mam znajomą, która po wykarmieniu dwójki dzieci nie była w stanie pogodzić się z tym, że jej biust stracił swój dawny kształt, jakby ktoś wypompował z niego całą jędrność. Uzbierała pieniądze i zrobiła sobie operację plastyczną. – Zrobiłam to tylko i wyłącznie dla siebie, bo czułam się okropnie. Minęło kilka lat i nie żałuję tej decyzji – mówi. Możemy naśmiewać się z tych wszystkich historii, które serwują nam telewizyjne dokumenty, ale pod wyznaniem „dzięki implantom piersi odzyskałam pewność siebie” podpisałoby się sporo Polek.
Podobną rolę spełniają operacje rekonstrukcyjne u kobiet po mastektomii, czyli chirurgicznym usunięciu piersi, zazwyczaj w związku z chorobą nowotworową lub jej ryzykiem. Taki zabieg, który może być nawet u niektórych pacjentek przeprowadzony podczas tej samej operacji, to element procesu leczenia nie tylko ciała, ale i psychiki. Szansa na odzyskanie swojego dawnego wyglądu i zdrowia. Nie zapominajmy jednak, że są kobiety, które z różnych przyczyn nie decydują się na odtworzenie utraconej w wyniku choroby piersi. Mimo coraz częstszych kampanii czy sesji zdjęciowych z udziałem Amazonek jest to w naszym społeczeństwie nadal temat tabu.
Jako społeczeństwo wciąż mamy z piersiami problem. Wystarczy spojrzeć na internetowe komentarze na temat publicznego karmienia piersią, które nawet przez same matki bywa oceniane jako obrzydliwe. Jak mamy oswajać się z tym, że każdy biust jest wyjątkowy, jeśli nawet w basenowej szatni kobiety nakazują innym kobietom kryć się ze swoją nagością? Podobnie w saunach – byłam już w wielu w Polsce i w Niemczech – i tylko u nas panie z nerwowym spięciem na twarzach siedzą szczelnie owinięte ręcznikami, nawet gdy temperatura dochodzi do 100 stopni.
Co nimi kieruje – wstydliwość czy wyimaginowana obawa przed oceniającymi spojrzeniami innych osób? Nie umiem odpowiedzieć, mogę tylko zacytować jeden z moich ulubionych cytatów na temat biustu. W jednym z wywiadów artysta Franciszek Starowieyski słusznie zauważył, że „cycek stojący może być brzydki, a wiszący ładny”. Nic dodać, nic ująć.
Opublikowane na portalu Mamadu